Północna Norwegia - lodowy hotel, noc polarna i kiepskie jedzenie

Ostatnia aktualizacja: 26.04.2024 12:42
Kamil Siwiński rzucił swoje warszawskie życie, pracę w korporacji i wyjechał - nie w Bieszczady. Jego domem na kilka miesięcy stała się północna Norwegia. 
Kamil Siwiński zrobił sobie przerwę od Warszawy. Na ten czas wybrał północną Norwegię
Kamil Siwiński zrobił sobie przerwę od Warszawy. Na ten czas wybrał północną NorwegięFoto: Kamil Jasieński/Czwórka
  • Kamil Siwiński rzucił swoje warszawskie życie i pracę w korporacji - wyjechał na północ Norwegii.
  • Wraz z dziewczyną zatrudnił się jako pomoc w lodowym hotelu. 
  • W Alte, gdzie mieszkali, temperatura spadała czasem do -30 stopni. 
  • Największym problemem była noc polarna, o której nawet Norwedzy mówią, że do niej nie da się przyzwyczaić. 

Kamil Siwiński pracował jako kierownik projektów w jednej z firm telekomunikacyjnych, jego dziewczyna była adwokatem. W ich życiu przyszedł czas, w którym zapragnęli odpocząć od życia pod presją czasu i niekończących się obowiązków. Ruszyli samochodem na daleką północ, za koło polarne. 

- Przygotowując się do wyjazdu, szukaliśmy miejsc, w którym chcielibyśmy pobyć. Trafiło na Alte, północnonorweskie miasteczko - zdradza Kamil Siwiński. - Tam mieszkaliśmy, a pracowaliśmy nieco dalej. Codziennie jeździliśmy do Sorrisniva do pracy w lodowym hotelu. Zatrudnienie tam dostaliśmy, jeszcze będąc w Polsce. Wysłaliśmy nasze wspólne CV, opisaliśmy umiejętności, choć dużo doświadczenia w takiej pracy nie mieliśmy. 

Praca w lodowym hotelu

Ciekawostką jest, że Kamil nienawidzi zimna, a mimo to zdecydował się spędzić kilka miesięcy w tak mroźnych warunkach. - Czasami temperatura spadała poniżej [minus] 30 stopni, a jak było -10, to chodziliśmy w rozpiętych kurtkach - zdradza. - W lodowym hotelu najwyższa temperatura to -5 stopni. Na szczęście my pracowaliśmy głównie w dobudowanym obok niego hotelu całorocznym, gdzie było ciepło. 


Posłuchaj
12:25 czwóka pierwsze słyszę 26.04.2024 siwiński 8.14.mp3 O życiu na północy Norwegii, pracy w lodowym hotelu i norweskim jedzeniu opowiada Kamil Siwiński (Pierwsze słyszę/Czwórka)

 



Kamilowi i Monice zależało, żeby uciec od cywilizacji, zostawić za sobą zgiełk miasta. 

- Pojechaliśmy tam swoim autem. Przez Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię dotarliśmy na miejsce - opowiada.

Noc polarna - do niej się nie przyzwyczaisz  

Większym wyzwaniem niż ogromny mróz okazała się noc polarna. Cały czas było ciemno, a przez około 3 godziny na dobę panował półmrok. - Do nocy polarnej nie da się przyzwyczaić - podkreśla gość Kamila Jasieńskiego. - My suplementowaliśmy witaminę D w ogromnych ilościach. Gdy po pracy chcieliśmy zrobić sobie 10 minut drzemki, to spaliśmy 4 godziny. Sami Norwedzy mówią, że do nocy polanej nie da się przyzwyczaić - na ten czas trzeba dać sobie taryfę ulgową. 

Czytaj także:

W ciemne dni mieszkańcy Alte stawiają na sport - dużo biegają, chodzą i jeżdżą na nartach. - Niektórzy z nich mówią, że od nocy polarnej gorszy jest polarny dzień, bo wtedy w ogóle nie da się spać - mówi Kamil Siwiński. 



Okazuje się, że nawet na dalekiej północy można spotkać rodaków. Kamil zdradza, że wśród hotelowych gości była tylko jedna osoba z Polski, ale krajanów spotkał w różnych gastronomicznych punktach miasta, w którym mieszkał. 

Norweskie jedzenie nie zachwyciło Czwórkowego gościa, choć przyznaje, że zasmakowało mu mięso reniferów. - Ta kuchnia jest ciężka, mało warzyw, głównie mięso i ziemniaki. Królują puszki, jedzenie w proszku, mrożonki - mówi. - Tam większość produktów jest przetworzona. Nie przekonałem się też do słodyczy o charakterystycznym smaku lukrecji.

Sprawdź także:

Kamil i Monika przyznają, że już planują kolejną wyprawę, teraz w nieco cieplejsze rejony. Ich celem ma być m.in. południowoamerykańska Dominikana. 

***

Tytuł audycji: Pierwsze słyszę

Prowadzi: Kamil Jasieński

Gość: Kamil Siwiński

Data emisji: 26.04.2024

Godzina emisji: 8.14

pj

Czytaj także

Bracia Głuch - najmłodsi Polacy, którzy przeszli szlak Arctic Circle Trail

Ostatnia aktualizacja: 05.04.2024 16:20
Bracia Głuch: Hubert, Wawrzyniec i Tymon spełnili swoje marzenie i są najmłodszymi Polakami, którzy przeszli szlak Arctic Circle Trail. Zimowe, arktyczne warunki dały im w kość, ale nie pokonały ich. - Wszystko poszło gładko i zgodnie z planem - opowiadają w Czwórce.
rozwiń zwiń